Viltrox AF 85mm F1.8 Fuji – testuje Paweł Małolepszy

Po zmianie systemu z producenta, którego nazwa zaczyna się od litery „O” na tego na „F”, postanowiłem dokonać jeszcze jednej istotnej dla mnie zmiany – zakupienia swojego pierwszego stałoogniskowego obiektywu.

Viltrox AF 85mm F1.8 Fuji – testuje Paweł Małolepszy

Dotychczas traktowałem „zooma” jako domyślne szkło do swojego głównie podróżniczego fotografowania, ale o zaletach i wadach tego typu rozwiązania napisano i powiedziano już praktycznie wszystko. Czasami chce się jednak dalej niż szerzej, najczęściej potrzeba jaśniej, a już na pewno zawsze oczekuje się ostrzej.

Czy zatem można potraktować obiektyw o ogniskowej 85 mm, pasującej do określeń krótkiego albo średniego teleobiektywu, jako główną optykę do wyjazdu pół na pół miejsko-krajobrazowego? Można i to z jakimi efektami!

Istnieje powiedzenie, że gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach, ale aż chce się od tego zacząć! Patrząc na cenę tego obiektywu przez głowę może przelecieć myśl, że otrzyma się tylko namiastkę jakości wykonania oraz próbę staranności i fachowości. Nic bardziej mylnego!

Viltrox AF 85mm F1.8 STM XF Fuji X II nie próbuje niczego udawać ani mamić odbiorcy obietnicami nie do dotrzymania. Rzetelna konstrukcja i stylowy design dają połączenie, które powinno zadowolić najwybredniejszych, bo nie dość, że obiektyw trzymany w dłoniach sprawia poczucie solidności to jeszcze wyglądem miło połechce ego estetów (podziw i zazdrość w oczach innych gratis).  

Pierścień nastawy ostrości jest duży i żłobiony (a przez to bardzo wygodny), mocowanie do bagnetu metalowe, do tego niezwykle użyteczne i łatwo dostępne wejście USB do aktualizacji firmware’u – jak na budżetowy obiektyw to całkiem przyjemne dopełnienie już i tak rzetelnego wrażenia. Można przyczepić się braku przycisku do zmiany między AF a MF czy braku skali do manualnego ustawiania ostrości…

Można, ale czy patrząc na stosunek ilości złotówek (które trzeba na niego wydać) do jakości wykonania wypada? Moim zdaniem nie. Nie ma sensu rozpisywać się więcej na temat budowy, wnętrza i detali wykonania, bo liczne branżowe portale szczegółowo rozpracowały już obiektyw zaczynając od pojedynczej soczewki, przez listki przesłony, aż do każdego (według niektórych nadmiarowego) grama konstrukcji. Nad czym można, a wręcz należy się pochylić to poziom obrazka, który otrzymamy przy użyciu Viltroxa 85 mm.

Większość opinii, które można znaleźć w sieci, skupiają się (oczywiście, jak najbardziej zasłużenie) na komplementowaniu tego obiektywu jako tzw. portretówki, ale ze swojej strony zdecydowanie polecam wybrać się z Viltroxem na miasto.

Ze względu na swoją ogniskową idealnie sprawdzi się w ciasnych uliczkach dając zarazem możliwość złapania ludzi w bardziej streetowych kadrach bez zwracania na siebie uwagi. Co stanowi zdecydowaną wartość tego obiektywu to autofocus, który jest niczym agent amerykańskiego wywiadu z hollywoodzkich filmów sensacyjnych – szybki, cichy i skuteczny. W bardzo dobrych i dobrych warunkach radzi sobie świetnie, przy gorszym oświetleniu zdarza mu sie nie trafić, ale moje doświadczenie wykazuje pozytywny bilans zdjęć udanych do nieudanych, z miażdżącą przewagą tych pierwszych. Czy Viltrox jest ostry? Zdecydowanie tak i to już od pełnego otworu. Czy winietuje? Moim zdaniem minimalnie, ale dla moich bieżących potrzeb w fotografii to nic nie znaczący mankament. Do czego poleciłbym jeszcze wykorzystać ten obiektyw to architektura. Doskonale nadaje się do klaustrofobicznej, miejskiej ciasnoty w celu wychwycenia detali ulicznego krajobrazu. Viltrox wyłapuje każdy dostępny promień zastanego światła pozwalając wydobyć z budynków ich urok, który w pełni możemy docenić widząc drobiazgowość, której nie mieliśmy okazji dostrzec bez aparatu. Co ważne – stylowo i naturalnie oddaje rzeczywistość, bez przekłamywania koloru i laboratoryjnie niezdrowej ostrości. Ja lubię pobawić się zdjęciem i użyć filtrów, ale osoby, które cenią sobie naturalność będą zdecydowanie zadowolone.

Komplementy komplementami, ale czy kupując Viltrox AF 85mm F1.8 STM XF Fuji X II otrzymujemy obiektyw bez wad? Oczywiście, że nie, ale ilość zalet jest tak spora, że niedostatki z którymi możemy mieć do czynienia można zepchnąć na drugi czy nawet trzeci plan czyniąc je praktycznie niezauważalnymi. Będąc pedantycznym zawodowcem albo technicznym fetyszystą zawsze znajdzie się jakiś drobiazg, ale z mojego punktu widzenia, czyli amatora i użytkownika systemu Fuji X, który nie chce wydać majątku i dopiero powoli zaczyna być rozpieszczany dostępnością niesystemowych szkieł, ten Viltrox w stu procentach zadowala moje potrzeby i wymagania. Śmiało powiem o miłości od pierwszego wejrzenia i wyczekuję kolejnych produktów tego producenta z nadzieją, że będziemy żyć w zgodzie długo i szczęśliwie.

Instagram Pawła – pablito.bmp

Language