Viltrox 23 1.4 i Viltrox 24 1.8 – recenzuje Jędrzej Sokołowski

Wiele prawdy jest w twierdzeniu, że najlepszy aparat to ten, który mamy przy sobie. Nic nam nie da najlepszy sprzęt, jeśli nie zabierzemy go ze sobą np. dlatego, że jest zbyt ciężki lub drogi.

Kiedyś moim ulubionym aparatem, który zawsze mogłem mieć przy sobie, była mała, analogowa Leica CL z niewielkim Summicronem 40mm f2. Ten dalmierzowy aparat, opracowany we współpracy z Minoltą, był znacznie mniejszy niż profesjonalne korpusy z serii M. Ważąca około 360 gram “baby leica” dosłownie mieści się w kieszeni. Obiektyw 40 mm daje bardzo uniwersalne pole widzenia i jest jasny (zwłaszcza jak na swoje gabaryty). Szukając cyfrowego odpowiednika takiego aparatu, trafiłem na Fuji X100. Leica wypuściła co prawda cyfrowy model o nazwie CL, ale bez optycznego wizjera i oczywiście w cenie znacznie przewyższającej mój budżet na kieszonkowy, dodatkowy korpus. Podobnie jak stara CL, Fuji jest lekki, mały i ma rozsądną cenę. Posiada optyczny celownik umieszczony na brzegu korpusu (można kadrować prawym okiem, mając lewe odsłonięte) oraz dobrej jakości obiektyw o podobnych parametrach do wspomnianego Sumicrona (ekwiwalent 35 mm, f2). 

Po kilku latach używania aparatów z serii X100 zapragnąłem zmiany i przy wyborze nowego korpusu do wykonywania “zdjęć dla przyjemności” ponownie kierowałem się nostalgią za fotografowaniem na filmie. Nikon Z fc to bezpośrednie odwołanie do analogowych lustrzanek z serii FE/FM. Mam bardzo dobre wspomnienia z fotografowania Nikonem FE i FM3A. Aparaty te, podobnie jak Leica CL, są małe (oczywiście trochę większe niż dalmierzowa CL) i relatywnie lekkie. Nikon Z fc ma praktycznie identyczne rozmiary i bardzo podobną obudowę do swoich pierwowzorów. Oczywiście pozbawiony jest lustra i pryzmatu, a kadrowanie możliwe jest tylko przez elektroniczny wizjer. Dedykowany obiektyw 28mm f/2.8 SE jest nieduży, lekki i daje pole widzenia, którego szukałem (ekwiwalent 40 mm). Po kilku tygodniach używania zestawu Z fc i 28 mm zauważyłem, że brakuje mi jednak możliwości szerszego otwarcia przesłony. Myślałem, że kitowy obiektyw będzie dobrym kompromisem – niewielki rozmiar i waga kosztem jasności. W praktyce jednak okazał się zbyt duży, by zmieścić cały zestaw w tej samej kieszeni, w której mieściły się Leica CL i Fuji X100. 

Oczekiwania

Tutaj dochodzimy wreszcie do Viltroxa. Ucieszyłem się, że ten producent wypuścił obiektywy z mocowaniem Nikon Z. Mam wrażenie, że zainteresowanie bezlusterkowcami Nikona wzrasta m.in. dzięki bardzo chwalonemu modelowi Z9 i niedługo narzekania na mały wybór dostępnych obiektywów przestaną być aktualne. Po przeczytaniu dobrych recenzji Viltroxów z mocowaniem Fuji X, postanowiłem wypróbować 23 1,4 i 24 1,8 z moim Nikonem Z fc.

Podsumuję, jakie była moje wymagania:

  • przystępna cena (sprzęt, o który nie będę musiał się martwić w podróży), 
  • światło minimum f2, 
  • nieduże rozmiary i waga, 
  • ekwiwalent 35-40 mm dla pełnej klatki, (uniwersalny kąt widzenia) 

Viltrox 23 1,4 to obiektyw dedykowany do aparatów z matrycą APS-C, 24 1,8 to natomiast szkło kryjące matrycę pełnoklatkową. Nikon Z fc nie posiada matrycy FX, ale z uwagi na małą różnicę w cenie, rozmiarach i masie pomyślałem, że warto sprawdzić, czy nie lepiej zainwestować w obiektyw, który przyda się również w pełnoklatkowym korpusie. 

Opis 

W przypadku obu modeli w zestawie otrzymujemy materiałowy pokrowiec i osłonę przeciwsłoneczną. Pokrowiec to raczej symboliczny dodatek, gdyż jest wykonany z cienkiego materiału i nie należy do najpraktyczniejszych. Osłona natomiast różni się w zależności od wersji. Ciekawe, że w (nieznacznie) tańszym i mniejszym obiektywie  przeznaczonym do aparatów APS-C osłona jest metalowa, natomiast do większej dwudziestkiczwórki dołączona jest plastikowa. Zaskoczyło mnie to, bo myślałem, że obiektyw pełnoklatkowy jest przez producenta pozycjonowany wyżej. Metalowa osłona robi znacznie lepsze wrażenie. Jest wytrzymała, przyjemna w dotyku i łatwa w montażu. Plastikowa dołączona do większego obiektywu sprawia gorsze wrażenie głównie z powodu mniej precyzyjnego montażu. W przypadku upadku aparatu osłona z tworzywa może być lepszą ochroną (przyjmie na siebie uderzenie), ale użytkowo metalowa sprawdzi się lepiej. 

Różnicę w wadze obiektywów uznałbym za niewielką. Większa dwudziestka czwórka waży 370 g i ma wymiary 7 cm x 8,7 cm, natomiast mniejsza dwudziestka trójka jest lżejsza jedynie o 70 g i ma 6,9 cm x 7,3 cm. Oba Viltroxy wyposażone są w gniazdo USB C do aktualizacji oprogramowania. Posiadają płynnie działające, szerokie pierścienie ustawiania ostrości. Mechanizm ręcznego ostrzenia to tzw. focus by wire. Pierścienie przysłony pracują bezskokowo. Opór wyczuwalny jest jedynie przy przełączaniu na pozycję “A”. Takie działanie może być wygodne w przypadku filmowania, ale dla mnie jest wadą przy fotografowaniu, gdyż utrudnia szybką i precyzyjną zmianę wartości przysłony. Pierścienie pracują z dość dużym oporem i zdecydowanie wygodniejsze jest korzystanie z pokrętła w aparacie. Dzięki małemu wyświetlaczowi wbudowanemu w Nikona Z fc możliwe jest szybkie i intuicyjne otwieranie i zamykanie przysłony bez konieczności patrzenia w wizjer czy na tylny ekran. Zarówno pierścień przysłony jak i pierścień ostrości są programowalne z poziomu menu aparatu i możemy przypisać do nich funkcje. Viltroxy nie posiadają niestety dodatkowych przycisków ani przełącznika AF/M. 

Jakość zdjęć 

Nie wykonywałem laboratoryjnych testów jakości optycznej opisywanych obiektywów, ale sprawdziłem ich działanie w praktyce podczas kilkudniowego wyjazdu do Paryża. Zaskoczyła mnie niewielka różnica jakości zdjęć z tych dwóch modeli. Ostrość w centrum kadru w dwudziestce trójce i dwudziestce czwórce jest bardzo podobna. Zdjęcia wykonane na otwartej przysłonie odbiegają ostrością od systemowych szkieł Nikona, ale w mojej ocenie są w pełni użyteczne. Wygląd nieostrości jest poprawny i spełnia moje oczekiwania. Po przymknięciu przysłony otrzymujemy natomiast  zdjęcia naprawdę dobrej jakości. Ciekawe, że z moich porównań wynika, że ostrość na krawędzi matrycy APS-C jest niższa w na zdjęciach z pełnoklatkowej dwudziestki czwórki. W obu obiektywach ostrość na brzegu kadru jest chyba największą wadą optyczną. Dystorsja na zdjęciach wykonanych Viltroxami nie jest duża i łatwo się koryguje. Nie dostrzegłem też większych problemów z aberracją chromatyczną. Autofokus działa szybko, cicho i celnie. Nie zauważyłem różnicy w porównaniu z opisywanym wcześniej Nikkorem 28 mm 2,8. Wykrywanie oka i twarzy w Nikonie Z fc działa bez problemu.

Wady

Główne wady opisywanych obiektywów, które zauważyłem podczas fotografowania Nikonem Z fc, to: słabsza jakość obrazu na brzegu kadru (zwłaszcza w wersji pełnoklatkowej) i niewygodny montaż osłony (w wersji pełnoklatkowej).

Podsumowanie 

Nie będę ukrywał, że w przypadku obiektywów Viltroxa cena jest bardzo istotnym elementem oceny (przykładowo Viltrox 24 1.8 kosztuje o ponad połowę mniej niż Nikkor 24 1.8 S). Warto jednak zauważyć, że nie chodzi tu po prostu o zakup taniego czy wręcz najtańszego obiektywu jedynie z potrzeby oszczędności. Szkła Viltroxa można spokojnie porównywać do obiektywów Fujifilm czy Nikona. Te drugie są oczywiście lepsze pod względem ostrości czy skorygowania wad optycznych. Ale w praktyce, w wielu zastosowaniach różnica ta może być niezauważalna. Podczas fotografowania nie miałem poczucia, że pracuję słabym jakościowo sprzętem. Dobrze wykonana i gustownie zaprojektowana obudowa obiektywu, a także bardzo sprawnie i cicho pracujący autofokus wzbudzają zaufanie i dają pewność, że otrzymamy ostre zdjęcia. Pewnym zaliczeniem jest dla mnie to, że obiektyw DX robi lepsze wrażenie niż wersja pełnoklatkowa. 

Początkowo uznałem, że oczywistym wyborem do Nikona Z fc wyposażonego w matrycę APS-C będzie Viltrox 23 1,4. Później, myśląc przyszłościowo o systemie Z i możliwości wykorzystania obiektywu z korpusami FX, byłem praktycznie zdecydowany na zakup wersji 24 1,8. Różnica w głębi ostrości i gabarytach obiektywów nie jest duża, cena również jest zbliżona. Po praktycznych testach nie jestem jednak w stanie podjąć decyzji, który obiektyw będzie dla mnie lepszy… 

Language