Viltrox 13mm f1.4 XF – recenzuje Sebastian Szczepanowski

Lubię szeroki kąt. Przestrzeń. Detal w kontekście otoczenia. Nieco zniekształcenia perspektywy, nadającego kadrom trochę dramaturgii i dynamiki. Punkt widzenia umieszczający widza jednocześnie w centrum, jak i poniekąd na obrzeżach momentu czy zjawiska. 

Od kiedy, ze względów jasności (a dużo fotografuję streetowo, reportażowo czy dokumentacyjnie w trudnych warunkach oświetleniowych), zamieniłem mojego ulubionego XF 16mm f 2.8 WR (tak naprawdę o ogniskowej bliższej 15mm czy nawet 14.5mm według różnych testów), na dużo jaśniejszy XF 18mm f1.4 WR, nosiłem się z zamiarem uzupełnienia mojej „stajni” o coś szerszego. Po głowie chodziły mi Samyang 12mm f2 czy 7Artisans 12mm f2.8O czy Fujifilm XF 14mm f2.8 WR. Obiektywy zacne, ale cały czas miałem nadzieję, że wyjdzie wreszcie coś o lepszym świetle. I nagle jest. Nowy Viltrox 13mm f1.4 XF.

Dzięki uprzejmości Foto-Technika miałem możliwość przetestować ten nowy obiektyw z chińskiej stajni Viltroxa. Chciałbym podzielić się moimi wrażeniami z użytkowania tego obiektywu, które mogłem zebrać w trakcie wolnych od pracy chwil, korzystając z tego szkła w różnych warunkach i okolicznościach. Nie będzie to „klasyczna” recenzja, pełna odniesień do kart, danych technicznych, MTF-ów czy pixel peepowych porównań kolejnych, powiększanych fragmentów z różnych części kadru. Zainteresowani, na pewno znajdą takie informacje w sieci. Mi bardziej zależy na przedstawieniu swoich „codziennych” doświadczeń z Viltroxem 13mm f 1.4 XF, podpiętym pod Fujifilm X-Pro3.  

Co prawda w czasie testów pogoda nie zachęcała do spacerów, a słońce niezbyt chętnie pokazywało się zza chmur, udało mi się jednak w ciągu tych dwóch tygodni, gdy miałem u siebie Viltroxa, znaleźć kilka momentów całkiem przyjemnego światła na zewnątrz. W pomieszczeniach korzystałem jak zwykle ze światła zastanego, polegając na świetnej w mojej opinii dynamice tonalnej i niskim szumie matrycy X-Pro3 na czułościach od 3200 do 4000 ISO. 

Kiedy pierwszy raz wziąłem tę 13-tkę do ręki, pomyślałem: „Hmm… w zasadzie jak moja 18-tka! No, może jest nieco większy (średnica), może odrobinę cięższy, ale… prawie to samo!”. Pamiętam swoje przerażenie, gdy zamieniłem małego, dyskretnego, 16-milimetrowego Fujicrona na nową 18-tkę 1.4 WR. Nagle na korpusie Fujika pojawił się potwór, w moim mniemaniu mogący przestraszyć swoją wielkością ludzi na ulicy (zwłaszcza z założoną osłoną). Obawy na szczęście okazały się płonne i tym razem pojawienie się dłuższego szkła na korpusie nie wywołało we mnie większych emocji. Wrażenie zrobiła za to jakość wykonania i pierścień przysłony (o tym za chwilę). To solidnie zbudowany, całkowicie metalowy obiektyw, który dobrze czuć w dłoni i pod palcami. Odpowiednie, wyczuwalne karbowania na pierścieniach zapewniają komfortową obsługę, nawet w rękawiczkach (przetestowane pewnego bardzo chłodnego, kwietniowego poranka!). Pierścienie obracają się gładko, jak dla mnie z odpowiednim oporem. Nie miałem problemów z ostrzeniem manualnym (czy doostrzaniem w trybie AF) a precyzja reakcji ostrości na obrót była bardzo zadowalająca. Co ucieszyło mnie najbardziej? „Klikający” przy obrocie pierścień przysłony. Nareszcie! Poprzednie modele Viltroxów były pozbawione tej funkcji, zapewne był to ukłon w stronę twórców video. Mi zdarzało się niechcący przestawić wartość przysłony w 56-tce. Czy to podczas wyjmowania aparatu z torby, czy podczas szybkiego podniesienia do oka aparatu trzymanego za obiektyw. W tym modelu, to już przeszłość. 

Zwykle fotografuję korzystając z manualnej ostrości (zone focusing podczas polowania na ulicy) lub używam trybu S. Rzadko korzystam z autofokusa w tybie C, tym bardziej, że X-Pro3 raczej nie grzeszy celnością i szybkością nadążania za obiektem. Może to kwestia odpowiedniego ustawienia parametrów AF w zależności od warunków? A może po prostu moja nieumiejętność korzystania z tego trybu. Viltroxa postanowiłem jednak popróbować w trybie ciągłego śledzenia. Koty i psy są wdzięcznym i dość wymagającym obiektem tego typu polowań. O dziwo, X-Pro3 z Viltroxem radził sobie całkiem sprawnie. Większość strzałów było trafionych, ostrość tam, gdzie powinna. Brawo! Pozostał tryb wykrywania twarzy i oczu. Tutaj nie mam zastrzeżeń. Ot, zwyczajne „fujikowe” niedomagania, które zdarzają się także przy korzystaniu z natywnych szkieł tego systemu. 

Pozostając przy ostrości – Viltrox 13mm f1.4 XF to naprawdę żyleta! Doskonale ostry w centrum kadru już od pełnej przysłony (1.4) daje także bardzo zadowalające efekty na brzegach i w rogach kadru. Przymknięcie przysłony do wartości 2.8 sprawia, że środek staje się jeszcze ostrzejszy a brzegi już naprawdę świetne. Od przysłony 4, nie byłem w stanie zauważyć różnicy w ostrości i kontraście pomiędzy centrum a brzegami kadru. Pewnie tablice testowe coś tam mogłyby pokazać, ale… czy na pewno o to chodzi w fotografii? 

Winietowanie i dystorsja. Zauważyłem ten efekt jedynie na niskich wartościach przysłony (1.4, 2.0). Znika zupełnie od 2.8. Łatwe do usunięcia w każdym programie, nie stanowi dla mnie wady tego obiektywu, tym bardziej, że zwykle w procesie obróbki sam dokładam małą winietę (czy to „programową/systemową” czy też nakładając radialną maskę na kadr). Dystorsji nie zauważyłem. Mam wrażenie, że to bardzo dobrze skorygowany optycznie obiektyw.   

Kontrast i kolor. Przyznaję, że patrząc na zdjęcia w komputerze, czasami miałem wątpliwość czy były robione Viltroxem czy moją ulubioną 18-tką 1.4, którą uwielbiam między innymi za świetne oddanie kolorów i kontrast. Szerokość kadru zdradzała, którego szkła używałem fotografując. Świetny kontrast, doskonałe kolory bez jakiejkolwiek dominanty… no i jeszcze raz ostrość. Moim zdaniem to najostrzejsze i najlepsze szkło z chińskiej stajni, a twierdzę tak mając wcześniej możliwość testowania każdego z wcześniejszych modeli Viltroxa dla systemu Fuji-X. 

Tyle zalet. A co z wadami? Nie wiem, jak jest z viltroxową odpornością na trudne warunki pogodowe. Znalazłem co prawda w jakieś recenzji stwierdzenie, że ten obiektyw jest uszczelniany, ale brak uszczelki przy bagnecie nie przekonuje mnie do tego. Byłoby to co najmniej dziwne. Uszczelnienie, ale brak tak ważnego elementu? Zastanawiające. Na stronie producenta nie znalazłem żadnych informacji o uszczelnieniu, a przydałoby się ono bardzo, zwłaszcza gdy głównym obszarem zainteresowania fotografa jest street czy reportaż. Co zmieniłbym w tym obiektywie? Pomijam wielkość (jeden z kluczowych parametrów dla fotografa ulicznego). Rozumiem, że tak jasne, dobrze skorygowane optycznie, szerokie szkło musi być większe niż dyskretny naleśnik. Przy takiej jakości obrazu, wielkość ma drugorzędne znaczenie. Chciałbym, żeby Viltrox 13mm f1.4 XF miał nieco mniejszą, minimalną odległość fotografowania. Żeby był nieco bardziej „makro”. Przy takiej ogniskowej, można byłoby uzyskiwać ciekawe efekty w zabawie z perspektywą. Tutaj zdecydowanie wolę fujikową 18-tkę. 

Podsumowując. Viltrox 13mm f1.4 XF mnie urzekł. Zupełnie! Przyznaję, że zakładanie (na zmianę) na czas porównań świetnej, najnowszej 18-tki od Fujifilm wywoływało we mnie dziwne uczucie utraty czegoś. Przestrzeni, którą można oddać tak szerokim kątem, jaki prezentuje Viltrox. Przestrzeni, która coraz bardziej mnie pociąga. Aż kusi by sparafrazować w tym momencie Nietzschego: Kiedy patrzysz w przestrzeń, ona patrzy na Ciebie… a okiem Viltroxa, patrzy naprawdę w doskonałym stylu! 

Zdecydowanie polecam ten obiektyw. Jak mawia mój znajomy kolega muzyk: No groźny kozak! 

Language