Są takie marki, które nie krzyczą reklamami, nie świecą logotypami na pół świata, a mimo to zyskują szacunek wśród profesjonalistów.
Angelbird to dla mnie właśnie taki przypadek – trochę jak cichy bohater w świecie sprzętu fotograficznego. Minimalistyczny design, perfekcyjna jakość wykonania i coś, co trudno nazwać – może po prostu uczciwość wobec użytkownika.
Od kilku miesięcy używam kilku ich produktów: kabli USB-C Solid Flex, czytników kart CFast 2.0 i CFexpress B (także wersji PKT) oraz kart pamięci AV PRO SD V90 i AV PRO SE CFexpress B. Wszystko w parze z moim Canonem i Fuji. I powiem wam jedno – to sprzęt, który po prostu działa. Bez histerii, bez kombinowania, bez zawodu w kluczowym momencie.
Pierwsze wrażenie – design, który mówi: “mniej znaczy więcej”
Nie wiem, kto w Angelbirdzie projektuje sprzęt, ale ta osoba musi mieć szwajcarski zegarek w głowie i japońskie poczucie estetyki.
Każdy produkt wygląda tak, jakby powstał w laboratorium zen – czarne, zielone, grafit-owę matowe aluminium, minimalne logo, perfekcyjne spasowanie elementów. Nic nie błyszczy, nic nie odciąga uwagi. Wszystko krzyczy (a raczej szepcze): profesjonalizm.
To, co uwielbiam, to spójność. Nieważne, czy to kabel, czy karta – czujesz, że to ta sama rodzina produktów.
W świecie, gdzie często mamy do czynienia z tandetnym plastikiem i agresywnym brandingiem, Angelbird robi coś odwrotnego – stawia na dotykową jakość.
Metal, tekstura, ciężar – wszystko sprawia wrażenie, że masz w rękach narzędzie, nie gadżet.


USB-C Solid Flex™ – mały kabel, duży szacunek
Zaczęło się od kabli. Brzmi banalnie? Może. Ale dopóki nie używasz Solid Flexów, nie wiesz, jak bardzo kabel potrafi irytować.
Te od Angelbird są zrobione tak, że po prostu nie zawodzą.
Złącza trzymają się portu pewnie, bez luzu. Izolacja przewodu jest gruba, ale elastyczna. Materiał przypomina połączenie tekstylnego oplotu z gumowaną powłoką – nie plącze się, nie łamie i nie zbiera kurzu jak tanie kable z marketu.
Używam ich zarówno do przesyłania zdjęć z aparatu, jak i do zasilania urządzeń. Wersja Right-Angle (z końcówką pod kątem prostym) to mały detal, który robi wielką różnicę przy pracy w ciasnych setupach czy na biurku fotografa.
Nie muszę się martwić, że kabel zgięty pod złym kątem zacznie się przecierać.
W dodatku są po prostu… ładne. Szczególnie wersja lime to dla mnie strzał w dziesiątkę – energetyczny kolor, który łatwo znaleźć w torbie.
Cena (ok. 20 euro) może wydawać się wysoka jak na kabel, ale kiedy wreszcie masz coś, co przetrwa więcej niż jeden sezon, jedną sesję, zaczynasz rozumieć, że to inwestycja, nie wydatek.


Czytniki Angelbird – elegancja, która przyspiesza workflow
Jeśli miałbym wskazać produkt, który zrobił na mnie największe wrażenie, to byłby to CFexpress B Performance Card Reader, SD i CFexpress B PKT.
Mały, solidny klocek z aluminium, o wadze, która daje poczucie pewności.
Podłączam go przez USB-C do Maca lub iPada lub stacji roboczej ( Caldigit lub Satechi ) i wszystko działa natychmiast. Bez żadnych „drivers required” czy niekompatybilnych komunikatów.
Angelbird oferuje też Performance Card Reader CFexpress B – większy brat PKT, bardziej studyjny, ale równie perfekcyjnie wykonany i szybki jak diabeł.
Wszystkie czytniki są wyposażone w krótkie, wytrzymałe kable i mają wbudowane zabezpieczenia przed przepięciami i przegrzaniem.
To drobiazg, o którym większość producentów zapomina – a potem dziwimy się, dlaczego komputer nie widzi karty.
Czytnik kart ma naprawdę fajny schowany sposób łączenia kabla z obudową — nie wiem czy to magnetyczne złącze, ale „wpina się” z przyjemnym kliknięciem, trzyma pewnie, a przy tym wygląda elegancko a kapturki są fajne bo każdy rodzaj karty ma własny kolor, pomaga znaleść szybciej w torbie i sprawia wrażenie dobrze przemyślanego detalu.
Czytnik CFast 2.0 to z kolei idealny kompan dla starszego Canona5DMarkII, który wciąż wykorzystuję w niektórych zleceniach.
Szybkość transferu? W praktyce do 500 MB/s – realnie, nie marketingowo.
A to oznacza, że 64 GB materiału RAW z sesji mam na dysku w kilka minut.
Nie muszę siedzieć i patrzeć, jak pasek postępu pełznie jak ślimak po burzy.
Karty pamięci Angelbird – szybkie, chłodne i niezawodne
AV PRO SD V90 256 GB
Używam ich głównie z Fuji – do wideo i zdjęć w RAW.
Są szybkie (300 MB/s odczytu, 280 MB/s zapisu), stabilne i – co ważne – nie grzeją się, nawet przy długim nagrywaniu 6.2K.
Testowałem je w letnim słońcu, w plenerze, w gorącym otoczeniu w studio – zero problemów.
Dla mnie to wyznacznik klasy premium: karta, o której nie muszę myśleć. Po prostu robi swoje.
Kiedyś używałem kart innych producentów i regularnie trafiałem na błędy zapisu, zwłaszcza przy długich klipach. Z Angelbirdem – cisza, spokój, pewność.
Cena (ok. 280 euro za 256 GB) boli, ale kiedy porównasz to z utratą danych z ważnej sesji – nagle staje się logiczna.


AV PRO SE CFexpress B 1 TB
To już liga mistrzowska.
Używam jej z Fuji GFX II przy sesjach i nagraniach w RAW – i to jest pierwszy nośnik, który ani razu mnie nie zawiódł z Fujifilm GFX II.
Prędkość do 3700 MB/s? W praktyce oznacza, że aparat nie dławi się przy buforze, a transfer na komputer to kwestia sekund.
Dodatkowo – karta ma metalową obudowę, która działa jak radiator. Grzeje się, owszem, ale w granicach normy.
Angelbird dodaje też możliwość firmware update’u i re-kalibracji, co przedłuża żywotność. Mało kto to oferuje.
Nie wiem, czy to przypadek, ale od kiedy używam tej karty, skończyły się mi błędy „recording stopped automatically” w Canonie.
Może to zasługa lepszej stabilności napięcia i zarządzania termiką. W każdym razie – spokój umysłu wart każdych pieniędzy.
Używam nawet jedną kartę jako dysk zewnętrzny, i co do tej pory – nie zawiodła, prędkość jak SSD a nawet szybciej z czytnikiem CFexpress B Performance Card Reader, edycja filmów 6.2K z karty to pikuś.
Ergonomia i detale – to, co odróżnia narzędzie od gadżetu
Angelbird ma obsesję na punkcie detali – i chwała im za to.
Każdy produkt przychodzi w przemyślanym opakowaniu, z miejscem na opis, kod QR do rejestracji.
Kolejna rzecz to kompatybilność.
Karty i czytniki Angelbird działają zarówno z iPadem , jak i macOS, bez żadnych dziwnych sterowników.
Kable są testowane na tysiące cykli podłączeń.
Nawet długość kabli (32 cm) nie jest przypadkowa – idealna do setupów biurkowych, lub jak moim Workflow – z iPadem, gdzie nie chcesz plątaniny kabli, ale też nie potrzebujesz mikro przewodu ( 32cm – bardzo fajna długość kabla ).


W terenie – test realny, nie laboratoryjny
Dla mnie prawdziwy test sprzętu zaczyna się poza biurem.
Angelbird zdał go celująco.
Podczas sesji w plenerze (temperatura ok. 30°C, kurz, wilgoć) wszystkie urządzenia działały bez zarzutu.
Czytnik PKT był kilkukrotnie wrzucany luzem do plecaka / torby i małej kieszeni spodni – zero rys, zero luzów.
Karta CFexpress B? Pracowała ponad godzinę ciągiem przy 8K RAW i 102MP plikami z Fuji GFX II a aparat nie wyłączył się ani razu.
To właśnie różni Angelbirda od sprzętu „marketowego” – to nie jest sprzęt do salonu, tylko do pracy.
Czujesz, że powstał z myślą o ludziach, którzy żyją z tworzenia treści, a nie tylko ją konsumują.
Cena a wartość – czy warto?
Nie oszukujmy się – Angelbird to nie jest najtańsza marka.
Ale w świecie, gdzie każda awaria może kosztować Cię dzień pracy lub utratę klienta, zaczynasz patrzeć inaczej, i wiem o czym mówię.
Nie płacisz tu tylko za nazwę – płacisz za spokój.
A spokój, gdy wiesz, że Twoje dane są bezpieczne, a sprzęt nie zawiedzie w kluczowym momencie – to coś, czego nie da się przeliczyć na euro lub żłotówki.

Podsumowanie – dlaczego zostaję z Angelbirdem
Po kilku miesiącach pracy z ich produktami mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem: Angelbird to marka, której ufam – a było to moje pierwsze doznanie.
Każdy element – od kabla po kartę pamięci – został zaprojektowany z myślą o twórcach.
Angelbird zwykle idzie wbrew trendom – jego siła tkwi w działaniu, muszę przyznać: tym razem wyszło i pięknie, i funkcjonalnie i działa doskonale.
Nie wiem, czy to kwestia austriackiej precyzji, a wiem o czym mowie bo żyłem tam połowę swojego życia, czy po prostu filozofii / podejścia firmy, ale mają to coś, co sprawia, że przestajesz się martwić o technikalia i możesz zająć się tym, co naprawdę ważne – tworzeniem.
Ocena końcowa:
•Jakość wykonania: 10/10
•Niezawodność: 10/10
•Design i ergonomia: 9.8/10
•Cena do jakości: 9/10
•Satysfakcja użytkownika: 10/10
Średnia ocena: 9.8/10 – absolutny sprzęt zaufania.
👉 Więcej o produktach znajdziesz tu ( Angelbird ).



